"Kolorowe igraszki ważki"


Szmaragdowo-złota ważka namawiała letni wietrzyk:
– Zamiast nudzić się w Łazienkach może byś się tak przewietrzył?
Wietrzyk ziewnął: Źle trafiłaś, wolę drzemkę od wycieczki.
Ważka lekko spąsowiała i zaczęła z innej beczki:


– Wybacz proszę, nie pytając uwzględniłam cię w swych planach.
Marzy mi się podróż życia, ale nie chcę lecieć sama.
Wietrzyk nagle zmienił zdanie: Czasem bywam małostkowy,
lecz tym razem zgoda, w drogę! Do twarzy mi w szmaragdowym.


Ważce w to graj: Piękne dzięki, towarzyski z ciebie wietrzyk.
Śniło mi się Zakopane więc nad Morskie Oko lećmy.


Żabi chórek zarechotał: Przecież teraz są wakacje,
trudno będzie znaleźć nocleg w jakimkolwiek pensjonacie.
– Nie bój żaby! – wietrzyk szybko rozwiał żabie wątpliwości:
Wujcio halny choć porywczy, słynie z wielkiej gościnności.


Wylecieli, dolecieli. Halny czekał na Kasprowym.
Nad przepaścią ważka zbladła, zniknął kolor szmaragdowy.
Halny zadrwił: Może fotka na tle górskiej panoramy?
Do wyboru Giewont, Nosal lub schronisko pod Rysami.


Ważka mdleje, wietrzyk wieje, halny śmieje się tubalnie:
– Takim jak wy zwiedzać góry w Internecie, wirtualnie!
Wietrzyk wieje, ważka mdleje: Zrezygnujmy z tej wyprawy.
Pragnę znów być szmaragdowa, wróćmy proszę do Warszawy.



Aleksandra Bielarska